Spisu treści:

Od Miłości Do Nienawiści: Złożona Historia Logo Odzieży
Od Miłości Do Nienawiści: Złożona Historia Logo Odzieży

Wideo: Od Miłości Do Nienawiści: Złożona Historia Logo Odzieży

Wideo: Od Miłości Do Nienawiści: Złożona Historia Logo Odzieży
Wideo: IRA - Miłość i Nienawiść + tekst 2024, Marsz
Anonim
Naomi Campbell na pokazie Chanel, lata 90
Naomi Campbell na pokazie Chanel, lata 90

Zdjęcie: GETTY IMAGES

Podczas gdy aktywnie spieraliśmy się (wydaje się, że przez ostatnie 20 lat) o stosowność znanych logo, po raz kolejny wrócili do mody. Oceń sam: Pierpaolo Piccioli w Valentino ożywia okrągłe logo z literą V z lat 70., Gucci szyje całe obrazy z tkaniny z monogramem, Edi Slimane znajduje logo w klasycznej czcionce w archiwach Celine - i umieszcza je na sportowych bluzach i czapki z daszkiem, a Miuccia Prada i Raf Simons budują nawet całe obrazy z ich pierwszej wspólnej kolekcji wokół cenionego trójkąta z napisem Prada. Dlaczego więc tak oczywisty, pozornie, odbiór wciąż pojawia się na horyzoncie? A co najważniejsze, dlaczego niezmiennie wywołuje w nas tyle sprzecznych emocji?

Trochę historii

Choć lata 80. uważane są za narodziny zjawiska logomanii, to sam pomysł umieszczania logo na odzieży i dodatkach jest znacznie starszy. Georges Vuitton, syn Louisa Vuittona, opracował słynny monogram LV pod koniec XIX wieku - a potem zaczął go umieszczać na bagażu. To był sposób na walkę z fałszerstwami - swego rodzaju świadectwo autentyczności (kto wiedział, że te monogramy będą w przyszłości najaktywniej fałszowane?). We wczesnych latach 60-tych tę samą technikę powtórzył Gucci. A w latach 80. użycie logo w projektowaniu rzeczy w końcu rozkwitło w bujnym kolorze. Ta epoka dała początek kultowi nieokiełznanej konsumpcji, a marki modowe dopiero zaczynały szybko przekształcać się w wielomiliardowe korporacje - więc pomysł noszenia znanych nazwisk w najbardziej znanych miejscach bardzo szybko się zakorzenił. A co najważniejsze, od dawna: ten trend prześladował nas przez kolejne dwie dekady. Dopiero pod koniec pierwszej dekady XXI wieku ogólny szał na logo poszedł na marne - i nawet przez chwilę zaczęto go uważać za złe maniery. Nieco później pojawiło się radykalnie odwrotne podejście, zaprzeczające wszelkim brandingom. Ale to nie miało trwać długo.

Logo jako kod subkulturowy

Jednym z powodów tak niesamowitej witalności logomanii jest to, że niektóre logo w pewnym momencie stały się integralną częścią niektórych subkultur. Raperzy chętnie pokazywali swoje bogactwo - i od stóp do głów ubierali się w monogramy Louis Vuitton i Gucci (często jednak fałszywe). Krawiec z Harlemu, Dapper Dan, zrobił z tego nawet karierę: jego kurtki z monogramem były noszone przez LL Cool J i Jay-Z w latach 80. i 90., aw 2017 roku zainspirowały Gucciego do współpracy z nim. Ale na przykład łyżwiarze nie próbowali ukrywać pod ubraniem pożądanych nazw Supreme i Palace. Brytyjskie „gopniki” chavs wyniesione do kultu Burberry - a jednocześnie charakterystyczna czerwono-beżowa krata. I choć sami przedstawiciele marek nie zawsze lubili takie skojarzenia (a Burberry w każdy możliwy sposób odmawiał kojarzenia się z chavami - iz tego powodu nawet usunęli z produkcji szereg rzeczy), to jednak w znacznym stopniu przyczyniło się do popularyzacja samych marek i ich nazw handlowych.

Dapper Dan i Mark Wahlberg na pokazie Calvina Kleina, 1993
Dapper Dan i Mark Wahlberg na pokazie Calvina Kleina, 1993

Zdjęcie: GETTY IMAGES

Rejs Chanel
Rejs Chanel

Logo jako tabu i zła forma

Pomimo ogromnej popularności, wybitne logo były przedmiotem krytyki od pierwszego dnia. Początkowo większość marek umieszczała je tylko na stosunkowo niedrogich przedmiotach, takich jak T-shirty, bielizna lub okulary przeciwsłoneczne - głównie na towarach. Podczas gdy modowi snobowie rozmawiali o tym, jak zdewaluowało to status marek, poszczególne marki zbiły fortunę na takich rzeczach. Ale jeśli, powiedzmy, Calvin Klein chciał uczynić swoją markę tak samo rozpoznawalną jak McDonald's, to inne marki jednocześnie wyraźnie dystansują się od jakiegokolwiek brandingu. Pod koniec lat 80. Martin Margiela odmówił nawet umieszczenia swojego nazwiska na wewnętrznych metkach, zastępując je czterema białymi szwami (które później stały się nie mniej ikoniczne niż splecione Cs w Chanel). Pod koniec 2000 rokupod koniec mody na wielkie nazwiska zaczęli pojawiać się inni zwolennicy podejścia Margieli. Phoebe Fileo z Celine i siostry Olsen z The Row starały się, aby logo było tak subtelne, jak to tylko możliwe. Ich zdaniem kosztowna rzecz nie powinna rzucać się w oczy - dobrze poinformowani ludzie to zobaczą i docenią. Symbolicznie zbiegło się to z renesansem minimalizmu - a logotypy nie miały szans. Przez chwilę byli pod niewypowiedzianym zakazem - i zaczęli kojarzyć się z pretensjonalnymi nowobogackimi. To prawda, że nie miało to trwać długo. Jak to się mówi, czasami wracają. Symbolicznie zbiegło się to z renesansem minimalizmu - a logotypy nie miały szans. Przez chwilę byli pod niewypowiedzianym zakazem - i zaczęli kojarzyć się z pretensjonalnymi nowobogackimi. To prawda, że nie miało to trwać długo. Jak to się mówi, czasami wracają. Symbolicznie zbiegło się to z renesansem minimalizmu - a logotypy nie miały szans. Przez chwilę byli pod niewypowiedzianym zakazem - i zaczęli kojarzyć się z pretensjonalnymi nowobogackimi. To prawda, że nie miało to trwać długo. Jak to się mówi, czasami wracają.

Logomania i Jenzers

A co z wszechobecnymi logami najbardziej pożądanych konsumentów każdej marki - Gen Z? Wielu genzerów traktuje logomanię całkiem przychylnie - pod warunkiem, że jest ona używana w sposób ironiczny. Dzięki temu jedna po drugiej pojawiały się marki uwzględniające podejście chińskich producentów podróbek celowo zniekształcanych (pamiętacie płaszcze przeciwdeszczowe Vetememes?). A za nimi same duże marki zaczęły stylizować swoje rzeczy na podróbki. Tak więc Gucci dosłownie zrobił torbę z ogromnym napisem „Fake” - „Fake”. Heron Preston poszedł jeszcze dalej, zamawiając partię podrobionych rzeczy w Chinach i zaczynając sprzedawać je we własnym imieniu jako „autoryzowane podróbki”. To już jest prawdziwa kwintesencja ponowoczesności - post-post i meta-meta w absolucie. Całkowite wymazanie granic tego, co jest dopuszczalne i co jest dozwolone. Ale zetery nie żyją według instrukcji - i dlatego takie wybryki są w ich guście. A oni sami nie mają nic przeciwko używaniu pomysłowości. Tak więc popularny tiktoker Nava Rose uszył cały garnitur z fałszywej torby Louis Vuitton - i przyszedł do niego, aby zrobić zakupy w butiku French House. W tym przypadku nie jest to już banalna podróbka - ale niezależne oświadczenie, które podważa ugruntowane poglądy na temat granic między prawdziwym a fałszywym.

Irina Sheiki Rihanna
Irina Sheiki Rihanna

Co teraz?

Ostatnie wiosenno-letnie pokazy to nowy przypływ logomanii. Duże logo w takiej czy innej formie pojawiły się na przedmiotach prawie wszystkich kluczowych marek. Ale wszystkich łączyło jedno: nostalgia. We wszystkich przypadkach były to cytaty z ich archiwów na nowo. Valentino i Celine przynieśli swoje pierwsze emblematy z lat 70. Prada skupiła się na swoim trójkątnym logo z lat 90-tych - po niedawnym wielkim sukcesie ponownego wprowadzenia na rynek nylonowej torby bagietki z tym samym symbolem. Wygląda na to, że w obecnych niestabilnych czasach projektanci nie znaleźli nic lepszego niż zwrócenie się do źródeł - nostalgiczne nastroje zawsze narastają podczas kryzysu. A potem wszyscy znamy wspólną prawdę o cykliczności mody. Całkiem niedawno wszyscy rzucili się, aby masowo zmieniać swoje historyczne emblematy (wszystko zaczęło się od Saint Laurent i pozbycia się legendarnej „Cassandry”) - a dziś studiują archiwa w poszukiwaniu dawno zapomnianych symboli (Olivier Rousteing znalazł żakard z monogramami Balmain z lat 70-tych - i wykonanymi z niego w całości totalny look dla nowej kolekcji). Więc zaraz potem ryzykujemy ponowne zakochanie się w logo - ale na jak długo? Mało prawdopodobne. W końcu niewiele zjawisk modowych wywołuje u ludzi tak złożone spektrum emocji - od uwielbienia po całkowitą nienawiść. Prawdopodobnie w zależności od tego, co włożyliśmy w całą tę symbolikę. Podczas gdy niektórzy postrzegają to jako przechwalanie się i pozowanie, inni naprawdę cieszą się dźwięczną nazwą i pięknymi liniami czcionek marki. I wydaje się, że w obecnej sytuacji wygrywa ten ostatni.

@ the.navarose

Ja bezwstydnie noszę fałszywe LV w sklepie Louis Vuitton i robienie mini sesji zdjęciowej to rodzaj energii, którego potrzebuję każdego dnia #springdiy #mystyle

Ride Or Die - From „Queen & Slim: The Soundtrack” - Megan Thee Stallion & VickeeLo

Zalecana: